Mazowsze serce Polski nr 7–8 (75–76)

Artystyczna energia

Autor: FOT. MARCIN KUCEWICZ. ARCH. MCSW „ELEKTROWNIA” W RADOMIU

Chciałbym, by polska publiczność, która raczej z rezerwą odnosi się do sztuki współczesnej, miała po prostu możliwość jej poznawania – mówi Włodzimierz Pujanek, dyrektor Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu.

Maciej Proliński: Jak by Pan przybliżył potencjał Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu” tym, którzy jeszcze go nie poznali?

Włodzimierz Pujanek: To przede wszystkim ponad 120 lat historii. Historii obiektu i historii tego, co się w nim działo przez te wszystkie lata. Budynek, w którym od 10 lat funkcjonuje Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia”, powstał w 1901 r. Pierwotnie pełnił funkcję elektrowni miejskiej. Jak podają kroniki, w Radomiu mieliśmy elektryczne światło uliczne na kilka lat przed Warszawą! I to jest ten pierwszy, historyczny, bardzo zresztą ciekawy wątek, że warto ten budynek z bliska zobaczyć. Drugi równie istotny fakt jest taki, że w miejscu gdzie z początkiem XX w. wytwarzano prąd dla całego miasta, dziś można poznawać różnorodne – tak tematycznie, jak formalnie – dzieła sztuki współczesnej.

„Elektrownia” pod tym szyldem istnieje 20 lat, z czego 10 lat przy ul. Kopernika 1. Przypomnijmy, że ta najnowsza jej historia zaczęła się od wizji samego Andrzeja Wajdy…

Warto przypomnieć, że Andrzej Wajda był związany w młodości z naszym miastem. Mieszkał tu od 1934 r. przez 10 lat. Mistrz był gorącym orędownikiem stworzenia w Radomiu takiego właśnie miejsca, w którym prezentowana byłaby kolekcja sztuki współczesnej. Wraz z żoną – Krystyną Zachwatowicz od wielu lat przekazywał radomskiemu Muzeum Sztuki Współczesnej prace swoje i innych wybitnych artystów, m.in. Tadeusza Kantora czy Ryszarda Horowitza. Samo muzeum przez lata zebrało też jedną z pokaźniejszych kolekcji sztuki współczesnej w Polsce – łącznie ponad 4,5 tys. dzieł! Te zbiory, często darowizny naszych wielkich artystów, przestały się jednak mieścić w ówczesnej siedzibie muzeum, czyli w kamieniczkach przy radomskim rynku. W tym samym czasie, czyli z początkiem XXI w., radomianka Kaja Koziarska pisała pracę dyplomową na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych o adaptacji budynku dawnej radomskiej elektrowni z przeznaczeniem na centrum kultury. Pomysł spotkał się z dużą aprobatą Andrzeja Wajdy. W grudniu 2005 r. Sejmik Województwa Mazowieckiego powołał nową instytucję kultury – Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu. I od tego momentu zaczyna się ciąg kolejnych działań, jak np. ogłoszenie konkursu na koncepcję zagospodarowania na nowo tego miejsca. Wygrywają go młodzi architekci z Warszawy, kierowani przez Andrzeja Kikowskiego.

Zbiory „Elektrowni” to ogromna kolekcja dawnego Muzeum Sztuki Współczesnej oraz prace zebrane w latach 2005–2014. Co jest ich specyfiką?

Jesteśmy instytucją bogatą w zbiory. Te, nad którymi pieczę sprawuje „Elektrownia” liczą dziś łącznie 5 tys. eksponatów. Są to głównie dzieła z gatunku malarstwa i rysunku, ale miłośnicy sztuki współczesnej znaleźć mogą u nas również rzeźby, fotografie i grafiki. To niejednokrotnie darowizny artystów – Jerzego Nowosielskiego, Wojciecha Fangora, Henryka Stażewskiego. Każdy z nich pozostawił u nas cząstkę siebie – swojej wrażliwości, talentu i zapisów życia, swej twórczości. W naszych zbiorach są też prace m.in. Tadeusza Brzozowskiego, Zdzisława Beksińskiego czy Jerzego Beresia. To nazwiska ikoniczne dla polskiej sztuki XX w. Mamy też pokaźną kolekcję grafik ze zbioru ks. Władysława Paciaka.

Jaką rolę na mapie miejsc prezentujących sztukę odgrywa dziś „Elektrownia”?

Zawsze byłem daleki od ukonstytuowania naszego centrum jako np. „galerii młodych”, albo „galerii klasyków”. Centrum pokazuje prace zarówno młodych polskich czy europejskich twórców, jak i uznanych, nadal aktywnych i kreatywnych artystów, którzy są autorytetami. Idea naszego działania opiera się na promocji sztuki realizowanej za pomocą różnych form wypowiedzi artystycznej, od projekcji video, przez fotografię i instalację, do tradycyjnych technik malarskich. Chcemy rozmawiać z publicznością poprzez wystawy, docierać do zróżnicowanego odbiorcy. Chciałbym, by polska publiczność, która raczej z nieufnością, rezerwą, odnosi się do sztuki współczesnej, miała po prostu możliwość jej poznawania.

Współczesne muzea, centra sztuki są fundamentem rozwoju turystyki. Czym jest dla Pana promocja miasta właśnie poprzez tego rodzaju instytucje?

Instytucje kultury, w tym muzea czy centra sztuki, są dziś najatrakcyjniejszym elementem każdej oferty turystycznej. Z jednej strony, jeszcze do niedawna były miejscami bardzo elitarnymi, z drugiej – kojarzyły się z czymś nieco zachowawczym. A dziś stają się instytucjami, bardzo aktywnie działającymi „pośród ludzi”. Wprowadzają programy edukacyjne, publikują szereg wydawnictw, które są silnym uzupełnieniem ich podstawowej działalności, czyli organizacji wystaw. W Radomiu, ale podejrzewam nie tylko tu u nas, bo w ogóle w wielu ogólnopolskich instytucjach kultury, w których prezentowana jest sztuka współczesna, czyli ta tworzona po 1945 r., nie jest łatwo namówić na nią publiczność. To się w ostatnich latach pomalutku zmienia. Oczywiście, te mniejsze ośrodki, jak np. nasz, muszą wciąż niejako zapracować na to, żeby publiczność chciała „zobaczyć, co mają w środku”. Czyli muszą też cały czas pracować w takich ważnych obszarach jak informacja, czy promocja.

Wystawiennictwo to dziś tylko jeden z elementów działalności takiej kulturalnej placówki. Jak to wygląda w Radomiu?

Oczywiście. Dzisiejsze muzea to nie tylko zbieractwo, kolekcjonerstwo, tylko raczej szukanie relacji – budowanie szerokiego artystycznego otoczenia dla tych miejsc. Największe muzea na świecie, ale przecież również w Polsce, np. w Warszawie, odwiedza już kilka milionów ludzi rocznie! Nasze programy są również szerokie. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że „Elektrownia” ma np. bardzo dobry dział edukacji, a nasza oferta, nazwijmy „obudowująca” wystawy jest dostrzegana i doceniana w Polsce. Moim zdaniem, wystawy powinny być właśnie (choć to pewno nie najlepsze słowo) „obudowywane”, czyli powinny być wydarzeniem nie tylko w samych murach muzeum. Powinny wiązać się z szeroko rozumianym doświadczaniem sztuki, i to już od najmłodszego jej odbiorcy.

Mazowsze staje się z roku na rok regionem coraz bardziej atrakcyjnym, a także wyraźnie akcentującym swoją wrażliwość na sferę kultury, również tej adresowanej do najmłodszych. Jak Pan ocenia współpracę z samorządem województwa?

Bardzo ciekawym doświadczeniem jest realizowanie z władzami samorządu nowych projektów, które powodują, że coraz częściej i liczniej przychodzi do nas młodzież. Takim rozpoznawalnym już programem jest np. „Kulturalna szkoła na Mazowszu”, w ramach którego za symboliczną złotówkę dzieci z zerówek oraz uczniowie mazowieckich szkół mogą nas odwiedzić. Drugi ważny program samorządowy, w którym uczestniczymy to „Wsparcie osób z niepełnosprawnościami na Mazowszu”. To bardzo udane i owocujące projekty. Do kultury, a już zwłaszcza kultury współczesnej, trzeba po prostu zachęcać dzieci i młodzież. Sami również myślimy wciąż o tym, jak tę młodą – „smartfonową” publiczność przyciągnąć do nas, pamiętając, że młodzież jest dziś najbardziej „zachłannym” odbiorcą sztuki. I wiele rzeczy robimy po to, by tego odbiorcę jak najlepiej usatysfakcjonować. A zaczynamy od naszych programów edukacyjnych.

Czy sztuka współczesna w Radomiu zaczyna być dziś już bardziej dostrzegana, lepiej rozumiana?

Chcemy dziś odpowiadać na wymogi współczesnej kreatywności. I myślę, że to nam się coraz lepiej udaje. Dostajemy też takie sygnały z Polski, a także z zagranicy. Przyjeżdżają do nas coraz liczniej wycieczki, bardzo często spoza Mazowsza. Pojawiają się u nas miłośnicy, odbiorcy sztuki z Gdańska, Krakowa, Katowic czy Poznania, więc nasze propozycje i to „obudowywanie” wystawienniczych propozycji przynosi już szereg pozytywnych efektów.

Z „Elektrownią” jest Pan związany praktycznie od początku, także w tej istotnej sferze zarządzania kulturą. Jaka jest Pana recepta na sukces w tej materii?

Dla mnie najważniejszą sprawą są wykształceni i kompetentni ludzie, do których w sposób jasny trafia misja instytucji. Zarządzanie powinno być też transparentne. Wszyscy – od dyrektora aż po osobę pracującą na wystawowej sali – powinni mieć świadomość dążenia do jednego celu. A instytucja powinna postawić zarówno jasne cele, jak i strategię dojścia do tych celów.

Jakie wydarzenie wystawiennicze na przestrzeni ostatnich 10 lat zapamiętał Pan najmocniej?

Trudno tak natychmiastowo wskazać. Każda wystawa ma dla mnie duże znaczenie. Wymienię jednak dwie Wojciecha Fangora, a szczególnie ekspozycję z przełomu lat 2022/23 – „Dzisiaj są moje urodziny”, bo pokazującą trochę „innego” Fangora, mianowicie nie tylko jako poszukującego artystę, ale ciekawego człowieka. Z tego powodu na wystawę wybraliśmy te najbardziej osobiste, a rzadko pokazywane prace, pochodzące ze zbiorów rodziny i Fundacji Promocji Twórczości Wojciecha Fangora. Są fascynujące i niejednokrotnie zaskakujące, ukazują ludzi, którzy żyli razem z artystą, jak np. żona Magdalena oraz miejsca, które odegrały w jego życiu znaczącą rolę, jak np. należąca do jego rodziny willa Janówek w Powsinie.

W kulturze nie ma sezonów ogórkowych, więc co obecnie oferujecie zwiedzającym?

Do 1 września można u nas obejrzeć wystawę „Zjednoczeni w Sztuce – United in Art”. Jest to międzynarodowa wystawa z okazji 20. rocznicy przystąpienia Polski do UE. Prezentujemy dzieła 13 artystów z 12 europejskich krajów, by przyjrzeć się przede wszystkim wartościom leżącym u podstaw zjednoczonej Europy, takim jak wolność, godność ludzka czy poszanowanie różnorodności. Jej celem jest spojrzenie na różnorodną twórczość europejskich artystów. Z kolei do 8 września serdecznie zapraszam na wystawę „Rajmund Ziemski. Znak i kolor”. Jest ona próbą przybliżenia twórczości i życia jednego z czołowych polskich malarzy II poł. XX w., radomianina, artysty dziś chyba mocno zapomnianego. Na wystawie jest ponad 100 jego prac. Co warte zaakcentowania, możemy także poznawać historię tego człowieka, który przez ponad pół wieku tworzył obrazy w swojej pracowni i w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zapraszam również na letnie wydarzenia w ramach „Strefy Komfortu”. To nasz autorski, wakacyjny, plenerowy projekt, który realizujemy już od 5 lat. Sympatyków „kina pod gwiazdami” zapraszam na pokazy filmowe. Nie brakuje również atrakcji muzycznych. Tak więc i w wakacje, i zaraz po nich nie damy o sobie zapomnieć, bo szykujemy już kolejne wydarzenia.

Budynek i teren „Elektrowni” wkrótce ma się rozrosnąć, co na pewno będzie sprzyjać nowym przedsięwzięciom. Jak będzie się prezentować „Elektrownia” po rozbudowie?

W ramach prac adaptacyjnych trwających w latach 2011–2014, oprócz renowacji zabytkowego budynku, dobudowaliśmy jeszcze dwa nowe skrzydła, w których znajduje się wiele sal wystawowych oraz magazyn na dzieła sztuki, a ogromny piec węglowy o powierzchni około 100 m2 przystosowaliśmy na potrzeby ekspozycji. W naszym budynku znajduje się również kino, biblioteka, księgarnia. Ta zabytkowa część obiektu miała powierzchnię około 3,5 tys. m2, a dziś wraz z nowym budynkiem liczy ponad 6 tys. m2. Architekt Andrzej Kikowski nazwał to miejsce „przenikaniem się starego w nowe”. Obecnie, wraz z zakupem przez Samorząd Województwa Mazowieckiego kolejnej, sąsiadującej z naszą placówką nieruchomości przy ul. Kopernika, otwierają się przed nami jeszcze większe możliwości. Ten nowy kompleks ma być połączony z obecnym budynkiem specjalną kładką. Połączy ona również symbolicznie obie nieruchomości w jedną całość. Nasza placówka zyska teraz blisko 4 tys. m2 powierzchni. Projekt nowego kompleksu obejmuje nie tylko stworzenie dodatkowej przestrzeni wystawienniczej i magazynowej – pojawią się np. dwie nowe duże sale o powierzchni ponad 400 m², w tym jedna dedykowana edukacji. Powstanie też nowy magazyn dzieł sztuki o powierzchni 500 m². Wyróżniającym się elementem będzie stalowa wieża z zegarem binarnym.

Nowością ma być również sala wystawowa dedykowana Wojciechowi Fangorowi – „Fangorium”.

Wojciech Fangor – jeden z ostatnich wielkich mistrzów XX w. – po blisko czterech dekadach życia na obczyźnie, zamieszkał w Błędowie koło Grójca. I mieszkał tam już do śmierci. Związał się z naszym regionem, polubił go i chciał organizować tu wystawy. Niestety, nie wszystko za jego życia udało się zorganizować. Artysta zostawił Radomiowi w darze 10 swoich prac. W oparciu o nie chcemy teraz właśnie stworzyć tę specjalną przestrzeń nazwaną „Fangorium”. Już dziś mogę powiedzieć, że z pewnością będzie to coś naprawdę jedynego i niepowtarzalnego, i to w skali kraju! I wierzę, że przyciągającego do Radomia tak pasjonatów sztuki, jak i turystów.

Kiedy ruszą pierwsze prace budowalne przy tej nowej odsłonie „Elektrowni”?

Na początku przyszłego roku chcemy już ogłosić przetarg na wykonawcę. Tę zupełnie nową, a potrzebną nam przestrzeń planujemy oddać do użytku już w 2026 r.

Czego Panu życzyć?

By nasze centrum przyciągało jak najwięcej ludzi otwartych na sztukę, ale również, żeby było miejscem, którym Samorząd Województwa Mazowieckiego mógłby się wciąż szczycić, by intrygowało pomysłami i realizacjami, by na trwale wpisało się w pejzaż Mazowsza. Zapraszam do „Elektrowni” przez cały rok! By zobaczyć sam obiekt, wejść do niego, zatopić się w świat sztuki. A potem jak najczęściej chcieć do niego powracać.


„Elektrownia” planuje rozbudowę obiektu. By ten plan zrealizować, Samorząd Województwa Mazowieckiego kupił dla instytucji sąsiadującą z nią nieruchomość przy ul. Kopernika za blisko 900 tys. zł. Powstaną m.in. nowe sale wystawiennicze i sala edukacyjna, biura i pracownia fotograficzna. Nowy kompleks będzie połączony z obecnym budynkiem specjalną kładką. Placówka zyska ponad 3700 m2 powierzchni.

Do „Elektrowni" trafi około 50 dzieł Wojciecha Fangora! Część rodzinnej kolekcji przekaże Fundacja Promocji Twórczości Wojciecha Fangora. 17 lipca 2024 r. podpisany został list intencyjny w tej sprawie. 


UWAGA
Informacje opublikowane przed 1 stycznia 2021 r. dostępne są na stronie archiwum.mazovia.pl

Powrót na początek strony