Mazowsze serce Polski nr 4
Pandemia = niepokój
To już trzecia fala. Rośnie dzienna liczba zachorowań i osób hospitalizowanych. Wirus nie odpuszcza. Atakuje nie tylko ciało, ale i duszę. Jak znosimy pandemię? Kiedy będzie normalnie? Ile jeszcze musimy wytrwać?
Marcin Flak
psycholog, psychoterapeuta
p.o. kierownika Oddziału Dziennego Psychiatrycznego dla Dzieci i Młodzieży w Józefowie, Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii Sp. z o.o. w Zagórzu
Młodzi coraz bardziej odczuwają skutki przedłużającej się pandemii. Zamknięcie szkół i miejsc użytku publicznego wpływa na ograniczenie możliwości spotkań z rówieśnikami poza domem. Początkowo wydawało się, że dla większości kontynuowanie znajomości wirtualnie nie stanowi większego problemu. Obecnie jest już inaczej. Nierzadko u dzieci obserwuje się wzmożony niepokój w związku z tą sytuacją. Obawy budzi również to, że obostrzenia zmieniają się z dnia na dzień (najmłodsi muszą oswajać się z wprowadzanymi zmianami natychmiastowo). Sytuacja jest trudna szczególnie dla kończących w tym roku szkołę. Brak możliwości pożegnania się powoduje niepokój przed utratą dotychczasowych relacji bez gwarancji na zaistnienie w nowych. Warto zwrócić uwagę na zacierającą się granicę między światem rzeczywistym a wirtualnym. Ciężko jest oddzielić czas na naukę i rozrywkę. Wyzwaniem dla opiekunów jest zapewnienie różnorodności w codziennych aktywnościach.
Paweł Natkowski
dyrektor Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego im. dr. Józefa Psarskiego w Ostrołęce
Pandemia jest nieprzewidywalna i niemierzalna. Można założyć, że wirus zostanie z nami na zawsze – w uśpieniu lub mutacji. Na szczęście mamy broń – szczepionki. Na pytanie, ile jesteśmy jeszcze w stanie znieść, nie ma dobrej odpowiedzi. System zawodzi. Nie ma jednoznacznych rozporządzeń Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Województwa rządzą się własnymi regułami. Brakuje ogólnopolskiej koordynacji zasobami łóżek covidowych. Szpitale zadłużają się niekontrolowanie, gdyż decyzje nie uwzględniają ich możliwości finansowych. Mówi się, że szpitale otrzymują wynagrodzenie za leczenie pacjentów z COVID-19, ale pomija się fakt, że NFZ zmniejsza ryczałt o kwoty wypłacone na ich leczenie. To destabilizuje finanse lecznic. Opóźnienia w wypłacaniu dodatków covidowych, zawezwania szpitali przez NFZ do korekt list zgłoszonych osób, a nawet wykluczanie całych profili zawodowych (np. oddziałów psychosomatycznych), nie nastrajają optymistycznie personelu medycznego, będącego już na granicy wyczerpania fizycznego i psychicznego.
prof. Andrzej Horban
doradca premiera ds. COVID-19
Pandemia będzie trwać tak długo, dopóki nie zachoruje bądź nie zaszczepi się co najmniej 80 proc. dorosłych ludzi. W najbliższych tygodniach możemy się spodziewać wzrostu zakażeń. Jak dużego? To zależy od zachowań ludzi. Jeżeli będą się stosować do zalecanych zasad, tzn. dystans, noszenie masek, dezynfekcja i pozostaną w domach – liczba zakażeń będzie się zmniejszać. Obecnie transmisja wirusa jest bardzo duża i jeżeli tak dalej będzie, sytuacja stanie się nie do opanowania. Na wzrost zachorowań ma wpływ mutacja brytyjska, która łatwiej się namnaża i przenosi. Wirus atakuje osoby w każdym wieku, ale grupą obciążoną dużym ryzykiem są chorzy na cukrzycę, są to zwykle ludzie otyli, często z chorobami kardiologicznymi. Otyłość powoduje, że płuca nie rozprężają się w prawidłowy sposób i jeśli u takiego pacjenta rozwinie się zapalenie płuc, choroba ma bardzo ciężki przebieg. Obecna fala pandemii wygaśnie prawdopodobnie w maju, czerwcu. Jesienią może nas czekać wzrost zachorowań. Wszystko zależy od tego, czy ludzie się zaszczepią. Jest na to czas do jesieni.