Mazowsze serce Polski nr 11

Indiana Jones w spódnicy. Zofia Kielan-Jaworowska

Zofia Kielan-Jaworowska Autor: arch. Historii Nauki i Techniki

Zasłynęła z odkryć nowych gatunków dinozaurów. Wśród nich sześciometrowego Gallimimusa, który zagrał w „Jurassic Park”. Filmy z polską paleontolożką konsultował sam Steven Spielberg.

Do powstania warszawskiego Zofia szła z opaską sanitariuszki i podręcznikiem zoologii w plecaku. Była po pierwszym roku biologii i w czasie wakacji chciała uzupełnić wiedzę. Oczywiście książki nie tknęła, a i sam plecak zagubił się gdzieś w czasie wojennego chaosu. 

Mieszkanie w… muzeum zoologicznym

„W styczniu 1945 roku pani Zofia przyszła pieszo ze Skierniewic do Warszawy. Ponieważ mieszkanie jej rodziców na Żoliborzu zostało zbombardowane, zamieszkała w muzeum zoologicznym, gdzie podczas okupacji odbywała praktykę studencką. Wtedy poznała prof. Romana Kozłowskiego i zajęła się konserwacją kolekcji paleontologicznych.

– Ponieważ wszyscy asystenci i uczniowie profesora zginęli podczas wojny, to jeszcze podczas studiów zostałam jego asystentką. Najpierw zajmowałam się kopalnymi bezkręgowcami z terenu Polski. Gdy jednak podczas wypraw na Gobi znaleźliśmy kopalne ssaki, wydało mi się to o wiele ciekawsze i od bezkręgowców, i od dinozaurów” – mówiła wówczas późniejsza legenda paleontologii .

Na planie „Jurassic Park”

W 1965 r. polscy naukowcy wykopali skałę zawierającą skamieniałą cząstkę ssaka. W tej samej warstwie znajdowały się również jaja i zęby dinozaurów. – Dzięki temu mogliśmy ogłosić, że ssaki łożyskowe żyły w tym samym czasie, co dinozaury – wspominała profesor.

Badacze prehistorii odkryli szczątki 20 nowych gatunków dinozaurów, w tym m.in. sześciometrowego Gallimimusa, który kilkadziesiąt lat później „zagrał” w słynnym filmie „Jurassic Park”. Ogromną sensacją było znalezienie dwóch szczepionych ze sobą szkieletów dinozaurów: protoceratopsa i welociraptora, które musiały zginąć nagle, podczas walki. Do dziś pozostaje ono jedynym takim odkryciem.

„– Po powrocie z Gobi część materiałów trzeba było, zgodnie z umowami, oddać Mongolskiej Akademii Nauk. Rozmowy z naukowcami mongolskimi przebiegały bez problemów, czasem jednak niespodziewanie wtrącali się celnicy. (…) Najgorsza była ekspedycja, po której, mimo umowy, urząd celny zatrzymał nam wszystkie zbiory. Z dwójką kolegów zostałam w Mongolii 3 miesiące dłużej. Po tylu tygodniach pracy nie mogliśmy przecież wrócić z pustymi rękami. (…) Za radą mongolskich kolegów poszłam więc w końcu do ministra handlu. Tak na niego krzyczałam, że speszył się i dał pozwolenie” – wspominała Zofia Kielan-Jaworowska.

Silny charakter

Badaczka była aktywna również po przejściu na emeryturę. W latach 1987–1995 kierowała katedrą paleontologii Uniwersytetu w Oslo. „Do Norwegii Zofia Kielan-Jaworowska trafiła w roku 1987. – W Polsce trwał zastój po stanie wojennym – wspominała. – A uniwersytet w Oslo akurat ogłosił konkurs na stanowisko profesora paleontologii. Zgłosiło się dziesięciu uczonych. Wysłałam im paczki z egzemplarzami wszystkich moich prac i konkurs wygrałam. Mój mąż dopłynął dwa miesiące później jachtem własnej konstrukcji” .

Żeglarzem tym był prof. Zbigniew Jaworowski, lekarz radiolog, organizator akcji podawania dzieciom płynu Lugola po katastrofie elektrowni w Czarnobylu (1986).

W 1991 r. do wielu naukowych nagród i wyróżnień pani profesor doszedł niezwykle ważny tytuł: Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Rodzina Kielanów została nim uhonorowana za udzielenie w czasie wojny schronienia dwóm dziewczynkom pochodzenia żydowskiego. Wówczas za takie czyny groziła kara śmierci, jednak wielu Polaków podejmowało to ryzyko, by ratować życie innym.

 

 

 

 

 


UWAGA
Informacje opublikowane przed 1 stycznia 2021 r. dostępne są na stronie archiwum.mazovia.pl

Powrót na początek strony